25 stycznia 2014

Kiedyś mi się chciało :)

Czyli o paznokciach słów kilka :)
Kilka lat temu było jeszcze forum Basevehei. Dostałam się tam jeszcze przez bloga dziewczyn. Niestety forum zmarło śmiercią naturalną, ale to właśnie tam mogłam się czymś pochwalić, czegoś mogłam się nauczyć :) Podziwiam Basie i Efelinke, że nie wyczerpują im się pomysły! Tyle lat :) I zawsze równe, zdrowe paznokcie... :) Polecam zaglądnąć tutaj na ich bloga: http://baseveheinails.blogspot.com/

Ja od zawsze preferowałam długie, naturalne paznokcie. I tak sobie maziałam coś na nich. Na początku jakieś tragiczne kwiatuszki, a później coraz bardziej pracochłonne. Czasami jeszcze komuś coś namaluje, jakiegoś marnego frencha :) Ale to już nie ta wena co kiedyś! ;) Taka Ci ze mnie artystka ;) A żeby nie być gołosłowną to wstawię Wam kilka zdjęć moich dawnych wypocin... :)

Jak widać bawiłam się z brokatem, układaniem hologramów, marblingiem, próbowałam też moetody gazetowej... Cieniowanie też nie tak dawno temu miałam :) Nawet gdzieś mam udokumentowane!
Okazuje się, że było to rok temu. Tak więc to moje przebłyski chcenia :))

Z czasem nauczyłam się, że paznokcie powinny mieć jeden kształt, że skórki mają być nie zaciapane ;) Że mają być równej długości? :D Chyba każda z nas zna ból złamanego paznokcia. Kiedyś je kleiłam - tak! Kropelką! Później przyklejałam tipsa :) Pewnego dnia zachciało mi się spróbować czegoś innego - padło na akryl, bo żel to większa inwestycja, choć zdaje się, że łatwiejsza w wykonaniu... Zrezygnowałam. Jak zobaczyłam moje naturalki, to stwierdziłam never again! I to nie jest kwestia tego, że jestem samoukiem, bo moja mama robiąc paznokcie u kosmetyczki też ma papier, a nie paznokcie. Było to rok temu. Od tamtego czasu chyba się już trochę zregenerowały :) Za to w międzyczasie wdarło się nerwowe zgryzanie lakieru z paznokci. Aktualnie troche straciłam czas na takie zabawy, ale chce do tego wrócić :) Bo póki co ograniczam się do jednego koloru na paznokciach. Przezimowałam w kolorze bordo :) Teraz pora wrócić do życia ! :)


24 stycznia 2014

Dzień w kolorze NUDE

Cześć :)
Byłam sobie ostatnio w Rossmannie bez żadnego konkretnego celu. Oglądałam różne kosmetyki. Zamierzałam się na jakiś piaskowy lakier, jednak nic mnie nie przekonywało... I z tego wszystkiego wyszłam z lakierem w kolorze nude :)


Lovely, nr 7
poj. 8 ml

Jedna warstwa

Druga warstwa

Lakier ma dobre krycie już przy dwóch warstwach lakieru :) Całkiem szybko wysechł :)


Mam właśnie jeden taki dzień... Który jest równie nude :) Wstałam, wyspałam się, nie musze nigdzie wychodzić, malować się... :) Bajka po prostu! :) To jest taki dzień, w którym powinnam się uczyć, ale... Ale zdążyłam już wymoczyć stópki w ciepłej wodzie, niestety bez soli, bo w międzyczasie wybyła do krainy denkowej :) Za to użyłam czegoś innego:


Z racji, że zaniedbałam się trochę ostatnio, bo tylko nauka i nauka, to zafundowałam sobie dziś taki masażyk scrubem :) Zapach przyjemny, żywy. Nie czuć tak bardzo mięty, bo aloes ją przygasza. Konsystencja troche wodnista, pełna drobinek, co widać na składzie. Na drugim miejscu polietylen, czyli te miliony ścierających drobinek ;) Kosmetyk spełnia swoją funkcję. W katalogu już go nie ma. W serii foot works często zmieniają się opcje zapachowe. Ostatnią nowością był Imbir i Biała Herbata. W aktualnym katalogu peeling, maska i krem do stóp - każdy 9,99 :) Również ładny intensywny zapach :) Polecam.

W międzyczasie zdenkowałam maseczkę z planet spa z minerałami z Morza Martwego. Ma za zadanie zmniejszyć widoczność porów i pochłonąć nadmiar sebum. Skóra jest gładka, pory faktycznie mniej widoczne. Jedynie nos wciąż nakropkowany... ;)

Z racji okresu przedsesjowego, a w zasadzie zaliczeniowego nie mam ochoty się uczyć, a muszę. Mam naprawdę wiele do nadrobienia. Już mnie to przytłacza, mam dość. Ostatnio mi to zaburzyło pracę mojego organizmu... Ale już jest ok. Jak wiadomo u studentów sesja objawia się porządkiem :D Tak, mnie też to dotyczy. Gwarancja umytych naczyń!


I być może stwierdzicie, że oszalałam ale chciałabym Wam pokazać coś dla mnie nowego :) Płyn do mycia naczyń z Rossmanna :) Czym mnie tak oczarował? Wyjątkowym zapachem - Kokos i Orchidea! A poza tym bardzo fajnym poręcznym opakowaniem :)

Aż chce się myć naczynia :D !

Tymczasem kończe i wracam do nauki - eh, prawo...





19 stycznia 2014

Tusz Avon LUXE - mieszane uczucia

Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić tusz Avon z serii LUXE.
Mam co do niego naprawdę mieszane uczucia! Niestety. Myślałam, że coś, co w cenie regularnej kosztuje 40 zł, a w promocji często 27 zł, będzie miało troszkę więcej wspólnego ze słowem jakość...
Cóż... Ciężko mi jest się wypowiedzieć na jego temat, choć używam go od grudnia. Kupiłam go w ofercie dla konsultantek, więc zapłaciłam oczywiście mniej. 

Tak więc do sedna: 
"Luksusowy tusz, który dodaje rzęsom ekstrawaganckiej objętości, a Twojemu spojrzeniu głębi o uwodzicielskiej mocy. Wystarczy jeden ruch szczoteczki. Nie rozmazuje się i nie tworzy grudek."
Dodatkowo producent wspomina o pigmencie z czarnej perły dla efektu spojrzenia o intensywnej głębi.
Pojemność to 7 ml. Dostępny w kolorze czarnym i brązowym.
Swoją drogą ciekawe ile czarnej perły jest w kolorze brązowym :))

Brzmi pięknie. A oto i on:
Ładne opakowanie. Z widocznej strony proste, z drugiej jest zaokrąglone.


Szczoteczka prosta, klasyczna, żadnych zwydziwianych kształtów.


Jak widać, można zbierać odciski palców w ramach jakiegoś śledztwa, ale nie w tym rzecz...
Nie mam pojęcia, czy to mi trafił się taki egzemplarz, czy to taka wada... Na początku tak nie było. Tak wygląda zakręcony tusz. Dlaczego zakręca się tak krzywo? Według mnie to jest największy mankament. Może mieć to wpływ na okres przydatności. Opakowanie jest niewłaściwie zamknięte, może dostawać się powietrze i tusz szybciej zaschnie. Brak słów... Niestety mój tusz nie jest  już najświeższy, a ma niecałe 2 miesiące.


A teraz tusz na rzęsach.
Tutaj gołe rzęsy. Przed nałożeniem tuszu używam serum do rzęs L'biotica.

Efekty przy jednej warstwie.

Druga warstwa.
Jak widać nie sposób nie zgodzić się ze słowami "wystarczy jeden ruch szczoteczki". Rzęsy po jednej warstwie wyglądają "lekko", ale trochę ciężko mi je ustawić na swoim miejscu. Przy drugiej warstwie robi się mała tragedia z serii trochę posklejane, trochę grudek... Od dołu może to nie wygląda źle, ale niestety, nie o taki efekt tu chodziło. Na jedno nie można narzekać - jest czerń!
Dużym minusem jest to nieszczelne opakowanie.

Niestety, nie kupię go ponownie. W tej cenie można kupić naprawdę sensowną maskarę. Może nawet pokusze się na coś wiele tańszego, np. zachwalany tusz Lovely...? 

***

Jak narazie musze skupić się na studiach, dlatego wszystko inne odstawiam na boczny tor, aczkolwiek staram się zaglądać na różne blogi. Troche ciężko mi tu coś tworzyć, bo nie mam czasu, a jak mam, to czuje się winna, że nie przeznaczam go na naukę... :))





15 stycznia 2014

Szminki AVON


Kiedyś, kieeedyś - jakieś 5 lat temu zamówiłam szminkę z kolekcji walentynkowej ColorTrend. Bardzo sie zawiodłam, ponieważ kolor znacznie różnił się od tego, który był w katalogu. A później już nie byłam pewna, czy to pomyłka zamawiającej, czy jak? Fakt faktem był to zakup nietrafiony i wywołał niechęć do kolorówki tej firmy. Bazarowy róż i masa brokatowych drobinek...
Później szukałam jakiejś różowej, delikatnej i tak miałam odcień 070 z Rimmela, jakieś szminki z zestawów, Celie... Chyba lubie je bardziej niż błyszczyki :)

Sama nie wiem, dlaczego dałam sie namówić koleżance na dołączenie do Avonu. Nigdy sie nie widziałam w takim czymś... A teraz... Teraz otaczają mnie przeróżne kosmetyki tej firmy, które postaram się czasami opisywać :)) Na pierwszy ogień idą szminki!



Szminka "Idealny pocałunek" Caressing Coral
Pierwsza moja szminka z Avonu od czasów tej walentynkowej porażki :) Zakupiona w marcu. Wahałam się, wahałam... I wybrałam kolor. Liczyłam sie z tym, że nie będzie taki jak w katalogu.
Opis ze strony Avon:
"Szminka „Idealny pocałunek” o kremowej, nawilżającej formule zawiera naturalne olejki i enzymy owocowe, by zapewnić Ci miękkie i gładkie usta. Nadaje im pełny wygląd. Chroni filtrem SPF 15. Efekt: 96% kobiet stwierdziło poprawę miękkości i gładkości ust od razu po użyciu.* Mieszanka olejków z awokado i kokosa odżywia i zmiękcza usta. Enzymy owocowe wygładzają ich powierzchnię. Pokrycie - pełne. * Na podstawie badania ocen konsumenckich #12-367."
 Pełne? Serio? Mi to tak jakoś nierównomiernie "leży" na ustach i prześwituje. :) Czy ta formuła jest taka kremowa? Ja bym ją nazwała wodnistą - czyli taka lekka, z prześwitem i mokrym wykończeniem. No dobra - niech będzie 'kremowa light' :)) Na plus oczywiście filtr SPF, naturalne składniki i nawilżenie. Zapach przyjemny, owocowy. Kolor wpada troche w czerwień. Opakownie ładne, jak jest nowe. Z czasem jak widać jest coraz gorzej. Wytarło się. 1:0 dla mojej torebki :)
Aktualna cena w katalogu: 17,99, cena regularna: 32,00. 



Szminka Ultra Colour Sheer Nectar
Następczyni Ultra Colour Rich. Zdaje się, że miała nawet swoją reklame w TV (wybaczcie, ale nie oglądam:)).
"Odkryj maksymalnie nasycone kolory... i gładkość nawilżonych ust. Szminka Ultra Colour to ODŻYWCZA FORMUŁA: masło shea, kwasy omega-3 i witamina E. NASYCONE KOLORY: ultragłębokie, trwałe kolory; aż 35 odcieni. NOWE OPAKOWANIE: z okienkiem, które pokazuje odcień bez otwierania szminki. Efekt: Maksymalnie nasycony kolor, który sprawia, że wyglądasz i czujesz się seksownie w każdej sytuacji.
Hm... :) No to opakowanie z okienkiem... Ahh ten marketing. Żadna rewelacja, radziłam sobie świetnie bez okienka :) Skład jak wyżej - naturalny i nawilżający. 35 odcieni - spory wybór ! Aktualnie żałuje wyboru, bo Sheer Nectar raczej do niczego mi nie pasuje. Dziś wzięłabym Pout albo Carnation. Myślałam, że będzie taki delikatny, brzoskwiniowy. Niestety bardziej wpada w pomarańczowy kolor, niż pastelową brzoskwinke. Cóż, nie mam jak zaprzeczyć - kolor nasycony ;) Zapach? Delikatny, ledwo wyczuwalny. Czarne, ładne opakowanie.
Często dostępna za 15,99, regularna cena to 26,00.



Szminka "Usta w pełni" Lilac Shimmer
Niestety nie znalazłam jej opisu. Nie ma jej też w aktualnym katalogu, ani na stronie. Jest moją najnowszą z wszystkich tu wymienionych. Zakup przypadkowy przez niedopatrzenie. Miała być to tylko próbka :) Ta szminka ma bardziej kremową konsystencje, i lepsze krycie. Odcień? Ni to róż, ni fiolet... Bardziej w fiolet. Ma lekki złoty shimmer. Solidne, eleganckie opakowanie. Myśle, że warta swojej ceny.
Cena: często 17,99, regularna 30,00.



Colortrend, Szminka "Trwałe pocałunki" Melondrama
"Wypróbuj szminkę niewymagającą poprawek przez całą imprezę! Efekt: Trwały kolor nawet do 8 godzin*, modne odcienie i formuła, która nie wysusza ust! *na podstawie badania konsumenckiego 08-344 z udziałem 28 osób."
Szminka jest raczej 'sezonówką'. W ofercie 5 kolorów.
Przyjaciółka zamówiła taką samą. Śmiała się z nazwy i porównywała ją z jakąś inną szminką całując białą kartke... :)) Wyniki? Wyszło bardzo podobnie ;)
Ta szminka ma również bardziej treściwą formułę, lecz usta się troche kleją. Kolor: metaliczna czerwień. Opakowanie jest długie i białe. Niestety bardzo się zniszczyło.
Cena: 10,99.


Jak widać dwie pierwsze szminki słabo kryją i podkreślają suche skórki na ustach.... Bardziej przekonują mnie chyba te kremowe, dobrze kryjące :) Mam małego świra na punkcie szminek, bo czasem mam ich przy sobie z 6... Tak, SZEŚĆ :) do tego bezbarwna waniliowa pomadka, jakieś błyszczyki... I robi się 9 :) 

A już w przyszłym katalogu 2/2014 premiera nowej szminki "Doskonałość absolutna" :)

Ja już widziałam jak prezentują się wszystkie odcienie TUTAJ :)

A wy macie szminki tej firmy? Jesteście zadowolone? :)








11 stycznia 2014

DENKO pod prysznicem :)

Jednym z moich noworocznych postanowień było wprowadzenie w życie projektu denko ;)
Pod prysznicem zgromadziło mi się dość dużo różnych specyfików. Kupiłam ich troche na wyjazd zagranicę (praca sezonowa), a troche zostało ich sprzed wyjazdu. Dominuje tu Avon, bo stety-niestety jestem konsultantką :)
1. Szampony

AVON Naturals, Szampon pielęgnacyjno-naprawczy Rumianek i Aloes "do włosów normalnych lub zniszczonych"
AVON Naturals, Nawilżający szampon z odżywką 2w1 Morela i Masło Shea "do włosów suchych i zniszczonych"
L'Oreal Elseve Nutri-Gloss Light "Włosy długie, pozbawione blasku z tendencją do przetłuszczania"

Cóż mogę powiedzieć o szamponach z Avonu? Kupiłam je tak na próbę. Tak zobaczyć co to w ogóle jest, bo jakby nie było oferuje to innym :) Szampony łatwo i mocno się pienią. Konsystencja nie jest gęsta. Cóż, nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia. Opakowania są ok, nic się nie złamało. Ciężko jest mi się też wypowiedzieć co do ich działania, bo stosowałam je krótko i zawsze coś nałożyłam na włosy po umyciu. Rumianek pachnie ziołowo (cóż za zaskoczenie;)) i raczej cudów nie zdziałał. Morele kupiłam, ponieważ miałam nadzieje, że zdziała coś w kwestii rozczesywania moich długich włosów, które lubią się poplątać. No i jest to 2w1. Mam też nawilżającą maskę bez spłukiwania z tej serii. Zapach? Boski mocny słodko-morelowy :) Ale tak kolokwialnie rzecz ujmując: szału nie ma i już raczej ich nie zakupię. Jedyne co mnie kusi to te słodkie zapachy (oprócz wersji ziołowych, czyli Herbals) :)
Kosztowały mnie wtedy ok 6zł/szt (250 ml)
Co do szamponu z L'Oreal to używam go od jakichś... 3 lat? Razem z odżywką do spłukiwania z tej samej serii, która skończyła mi się jeszcze na wakacjach. (czasami psuła się niestety zatyczka, a mianowicie łamał się bolec, a to wada, bo zatyczka jest 'dnem', na którym stoi buteleczka). Szampon jest dla mnie idealny :) Włosy długie? mam. Pozbawione blasku? nie koniecznie... Z tendencją do przetłuszczania? Hm... Robią sie tłuste średnio po 3 dniach od umycia, a myje je co 4-5 dni. Z użyciem odżywki włosy są boskie! Łatwiej się rozczesują. Niewątpliwie wrócę do tych produktów
Na zdjęciu duże i wydajne opakowanie 400 ml. Cena to ok. 18 zł.

2. Żele i peelingi

Joanna, Naturia, Peeling myjący z truskawką. Wygładzający.
Avon, Żel pod prysznic Kwiat wiśni
Avon, Żel pod prysznic Malina i Hibiskus
Isana, Peeling pod prysznic do skóry delikatnej.

Wszystko to również zakupiłam na wyjazd. Peeling myjący spontanicznie dopadłam w Biedronce. Miałam już różne jego owocowe odmiany pachnące intenstywnie :) Granulki peelingu są grube i jest ich bardzo dużo, w związku z czym produkt dobrze spełnia swoją rolę. Jest dość gęsty i wydajny. Ja często mieszałam go troche z którymś żelem. Pewnie jeszcze kiedyś go kupię. Jest tani! 100 ml za ok. 4 zł
Można zauważyć podobieństwo Joanny i Avonu. Takie same opakowania i zbliżone logo. Jednakże zapachy Avonu nie są tak trwałe. Również są mocne, ale po wytarciu się ręcznikiem czuć, że po prostu się umyłam :) Moim ulubionym zapachem jest Kwiat Wiśni. Mam też mgiełke z tej serii... Malina troche trąciła chemią. Mam też balsam z Maliny, którego nie używam... Żel jak żel. Cudów nie czyni, oprócz tego, że ładnie pachnie ;) Wybrałam je w zestawach z wspomnianymi innymi produktami jako jakiś tam bonus dla konsultantek, ale cena za te 200 ml to zazwyczaj jakieś 10 zł.
Peeling z Isany, córki Rossmanna... Myślałam, że będzie dobry do mycia twarzy... Przkonałam się, że jednak nie :) Zapach jest taki delikatny mydlany. Konsystencja dość lejąca z delikatnymi drobinkami peelingującymi. Nie mam mu nic do zarzucenia, bo fakt faktem pozostawia skórę miłą w dotyku, ale nie kupię go już więcej. Nie był drogi, bo kosztował jakieś 6 zł za tubę 200 ml.



Ziajka w wielkim półlitrowym opakowaniu. W łazience jest już kolejna na jej miejsce. To mydełko kojarzy mi się z uniwersalnym, familijnym produktem. Ot takie ładne to i pachnące do mycia. Przy tym wydajne i tanie. :) Ok. 8 zł za 500 ml.
Żel do higieny intymnej kupiłam jako produkt demo dla konsultantek. Kolejna rzecz na wyjazd, a przy okazji do sprawdzenia co to i czy warto? Hm, nic mnie tam w nim nie podrażniało. Oprócz tego, że delikatny kwiatowy zapach podrażniał mój węch. Nie przypadł mi niestety do gustu. Jak to produkt do higieny intymnej zawiera wyciąg z kory dębu, kojący rumianek i "oczar wirginijski o działaniu przeciwbakteryjnym"... Osobiście, za cenę ok. 10 zł / 300 ml nie warto. Wole kupić płyn do higieny intymnej z Biedronki :)

Uf, to by było na tyle. Jak widać do zużycia została mi resztka Truskawki i Kwiatu Wiśni - najlepsze zostawiłam sobie na koniec :) Jako konsultantka Avon postaram się przybliżyć w przyszłości też inne produkty. Ja przed zakupem często szukam czegoś na blogach, bo chce widzieć jak wygląda w rzeczywistości i jak się sprawuje.

Pozdrawiam :)

06 stycznia 2014

Biżuteria z www.katherine.pl


Cześć :)
Dzisiaj odebrałam zamówioną jeszcze przed świętami biżuterię z Katherine :)
Jest to Hurtownia Online. Minimalna wartość zamówienia to 100 zł, a przy zamówieniu na kwotę 300 zł dostawa GRATIS. :)
Ceny produktów widoczne są po zalogowaniu, ale to żaden problem, ponieważ rejestracja jest darmowa.
UWAGA! Podane na stronie ceny są cenami netto i należy do nich doliczyć 23% VAT.
Z racji takiej kwoty minimalnej lepiej robić zakupy zbiorowo z koleżankami :)

A to moje zakupy:
naszyjnik  12,18zł (9,90 + 23%)


naszyjnik 3,45 (2,80 + 23%)

kolczyki 8,49 (6,90 + 23%)

kolczyki 4,55 (3,70 + 23%)

bransoletka 4,31 (3,50 + 23%)

Nie są to moje pierwsze zdobycze z Katherine, więc zdaje sobie sprawę, że nie jest to biżuteria oszałamiającej jakości :) Jak prezentuje się biżuteria którą kupiłam jeszcze wcześniej? 


Jak widać dwie pierwsze bransoletki z koralików mają się dobrze. Problematyczne jest dla mnie zapięcie, przyda się pomoc drugiej osoby :) Białe kolczyki jak widać są mniej używane. Bardzo ładnie się prezentują, a cyrkonie ślicznie się mienią. Czarne kółka nosiłam już troche częściej i tu już widać, że ten złoty metal z czasem staje się czerwonawy. To samo dzieje się na bransoletkach - łańcuszek przy love i znak nieskończoności, który pierwotnie wyglądał tak:
Odnośnie love i krzyżyków, to widać, że miejscami schodzi z nich czarna farba.
Na ostatnim zdjęciu jest 7 bransoletek (kupione jako zestaw) z różnych koralików. Złote się troche wytarły, jednak mi to nie przeszkadza. A takie zużycie mnie nie dziwi, bo noszę je na codzień :)

Biorąc pod uwagę ceny uważam, że warto się skusić na produkty, a ich oferta jest naprawdę bardzo bogata! :) Każdy znajdzie tam coś dla siebie.

Najlepsza opcja jeśli chodzi o biżuterię sztuczną, bo przecież każda inna z czasem tak się zużywa. :)

www.katherine.pl